Mam dokładnie takie same odczucia. Film nie robi powalającego wrażenia. Miał być dramat wojenny, a przez 3/4 filmu były perypetie, wędrówki i kawały. Dopiero ostatnie minuty miały nieco więcej potencjału. Zabrakło pewnego balansu pomiędzy wędrówką bohaterów, a starciem wojennym. Pierwsza Wojna Światowa to temat dość rzadki jeśli przejrzymy karty kinematografii. Kojarzą mi się tylko "Ścieżki Chwały" Kubricka, skądinąd zupełnie inny obraz, aniżeli "Gallipoli" Weir'a. Znacznie celniej ukazuje obraz tamtej wojny, świetnie piętnuje kompletnie oderwane od rzeczywistości postawy dowódców. Ale mniejsza o to.
Co do muzyki J.M.Jarre'a to byłem kompletnie zbity jak usłyszałem jego bardzo znaną kompozycję w filmie o tematyce związanej z I Wojną. Gryzło się to z przedstawionymi zdarzeniami. Późniejsze filmy Weir'a były dużo lepsze.
Są jakieś inne, dobre filmy o I Wojnie Światowej?

Ta muzyka jest idiotyczne. Nadaje się do filmów o kosmosie