(...) Film o takim tytule nie powinien tulić do snu, bo ma w sobie zawadiackość i surrealnie poetycki wydźwięk. W "Samochodach…" odrzuca Weir tendencje, jakie dotychczas panowały w kinie australijskim, ale sam fakt, że jest to projekt niemożliwy do sklasyfikowania, nie świadczy jeszcze o niczym. Zamiast niezatartym klasykiem − jak "Rocky Horror Picture Show" czy rówieśnicza "Teksańska masakra piłą mechaniczną" − pozostaje projekt Weira irracjonalną ciekawostką.
(...) Reżyser flirtuje z wieloma gatunkami, podgatunkami, z kinowymi fasonami. "Samochody, które zjadły Paryż" przeistaczają się m. in. w szorstkie ozploitation, uwspółcześnioną opowieść w stylu Australian Gothic, mad scientist horror movie, wreszcie w western na wyrywki.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath