PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11809}

Wybrzeże Moskitów

The Mosquito Coast
7,0 8 033
oceny
7,0 10 1 8033
6,8 4
oceny krytyków
Wybrzeże Moskitów
powrót do forum filmu Wybrzeże Moskitów

Role takich ekscentryków raczej niezbyt mu leżą. Nicholson pewnie dałby czadu, lub chociażby znani z innych filmów Weira, Gibson czy Carrey. Być może to poniekąd wina scenariusza, bo wygłaszanie takich filozoficznych kwestii przy zwykłych czynnościach wyglądało niemal komicznie. To o tyle dziwne, że tego typu postać teoretycznie powinna być mi bliska.
Film dość typowy dla Weira, bo nieraz oglądając jego filmy (a widziałem ich już większość) mam wrażenie że niektóre zachowania bohaterów czy sceny są kompletnie dziwne i niewytłumaczlne, prawie tak jakby wciśnięte były na siłę. Oczywiście cenię tego australijskiego reżysera, ale co nieco w jego twórczości wydaje mi się specyficzne.

gowniarz_wyniosly

a widzisz bo mi akurat ford bardzo pasowal do roli alliego i szczerze nie wyobrażam sobie tutaj nicholsona | piszesz że "wygłaszanie takich fizozoficznych kwestii przy zwykłych czynnościach wyglądało niemal komicznie" | ale przecież całe te przedsięwzięcie było komiczne | jak dla mnie wszystko jest tutaj na swoim miejscu

ocenił(a) film na 6
kennapesanta

Tego przedsięwzięcia nie nazwałbym komicznym, a raczej niepoprawnie marzycielskim (?), albo romantycznym jakoś tak. Generalnie Forda lubię, ale w filmach Weira (bo podobnie było np. w Świadku) wydaje się być taki wyciszony, raczej wyblakły. Nicholson to było takie pierwsze skojarzenie, już w scenie w sklepie, przy zakupie japońskiej taśmy wydało mi się, że taki "szaleniec" zagrałby to lepiej. Na dobrą sprawę, "późny" Pacino (z czasów Zapachu Kobiety czy Gorączki) też dałby radę. A te filozoficzne kwestie, to możnaby było wkomponować w jakąś scenę przy rodzinnym obiedzie czy jakiejś dłuższej rozmowie, ale litości, nie w pick-upie, gdy na siedzeniu obok siedzi tylko syn.

ocenił(a) film na 8
gowniarz_wyniosly

E tam, mi się Ford tutaj wydawał wyjątkowo dobry. Nicholson grał już byt wielu szaleńców, żeby go oglądać po raz któryś w podobnej roli. Byłby stanowczo zbyt "oczywistym" wyborem. A co do filozoficznych kwestii - gość zdrowy psychicznie nie był, co nie? Gdyby był tylko marzycielem, to wszystko byłoby pięknie i cacy. A on miał obsesję ;)

Maria_N_filmweb

"A co do filozoficznych kwestii - gość zdrowy psychicznie nie był, co nie?"

Gosc był swirem jakich malo...

ocenił(a) film na 7
gowniarz_wyniosly

Heh a rola w "Świadku" jest powszechnie uważana za jedną z najlepszych w dorobku Harrisona :)

ocenił(a) film na 10
gowniarz_wyniosly

"Wygłaszanie takich filozoficznych kwestii przy zwykłych czynnościach" cały czas przewijają się w książce "Wybrzeże Moskitów" - przeczytaj to się dowiesz, może wtedy inaczej ocenisz ten film... niż przez pryzmat tego jak ma wyglądać wg ciebie bo właśnie film jest taki jak książka ;]

ocenił(a) film na 9
gowniarz_wyniosly

A ja się totalnie nie zgadzam :) Rozumiem Twoje zdanie, ale 100 % odbiega od mojego. Moim zdaniem to są właśnie jedne z najlepszych ról w jego filmografii.

gowniarz_wyniosly

Bzdury pleciesz. Nicholson czy inny standardowy, kinowy freak w tej roli, to byłoby pojscie po linii najmniejszego oporu. Obsadzenie Forda bylo wyborem nieoczywistym przez co genialnym, bo Harrison sprawdzil sie w tej roli bardzo dobrze (mimo ze ogolnie aktorem dobrym nie jest).

użytkownik usunięty
sever

"Mimo że gólnie dobrym aktorem nie jest" a to ciekawe bo akurat aktorem jest bardzo dobrym. Tym filmem tylko to kolejny raz potwierdził.

użytkownik usunięty

I na pewno nie grał tutaj zwykłego świra.

Dojdziesz do pułapu ocenienia 2 tys. filmow to nauczysz sie odrozniac dobre aktorstwo od słabego (polecam skupienie sie na starych filmach). A Ford grał klasycznego wręcz świra: maniaka z urojeniami prześladowczymi, ogarnietego obsesją.

użytkownik usunięty
sever

Bla bla bla...powstało wiele kultowych filmów które nie byłyby tym samym bez Forda. Ktoś sobie wyobraża żeby Indiana Jones albo Han Solo był odgrywany przez innego aktora? A Ford właśnie jest takim aktorem, gwiazdą kina w starym stylu, na filmy z jego udziałem chodziły całe rodziny. Tak więc trochę szacunku dla żywej legendy:)

"powstało wiele kultowych filmów które nie byłyby tym samym bez Forda. Ktoś sobie wyobraża żeby Indiana Jones albo Han Solo był odgrywany przez innego aktora?"

Ale co to ma wspolnego z byciem dobrym lub złym aktorem przez Forda? Powstało mnostwo kultowych filmów, ale to nie znaczy ze wszyscy grajacy w nich ludzie to znakomite tuzy aktorstwa. Ba, powiem ci nawet wiecej: sam fakt ze jakis film jest kultowy, nie oznacza tego, ze jest on dobry.

" A Ford właśnie jest takim aktorem, gwiazdą kina w starym stylu,"

Bycie gwiazdą kina, nie równa sie automatycznie byciem dobrym aktorem. W momencie kiedy to do ciebie dotrze, wszystko stanie sie jasne. ;)

użytkownik usunięty
sever

Coś tu się nie trzyma kupy. Napisałeś że Ford zagrał bardzo dobrze w Wybrzeżu Moskitów a zaraz potem piszesz że aktor z niego ogólnie marny. Skoro taki marny z niego aktor to jakim cudem w ogóle mógł dobrze zagrać? Po drugie Ford jest głównie znany z ról w bardziej komercyjnych produkcjach gdzie nie odgrywa postaci o skomplikowanych osobowościach co nie oznacza że jest kiepskim aktorem. Porównaj sobie Indiana Jones z Fordem a np. Skarb Narodów z Cage'em. Ford jest po prostu ikoną w takich produkcjach, żaden inny aktor go nigdy nie przebije w roli zawadiackiego odkrywcy.
Pisząc że główny bohater Wybrzeża Moskitów jest zwykłym szaleńcem z obsesją znacznie zawężasz o co w tym filmie chodziło. Fox w tym filmie jest utalentowanym wynalazcą i ekscentrykiem który gardził współczesną cywilizacją i postanowił stworzyć swój własny, lepsz świat, świat bez zepsucia moralnego i widma zagłady które w końcu musi nadejść. Dla niego tamten świat już zginął, nie było do niego powrotu, dlatego okłamał dzieci, dlatego mówił że woli umrzeć niż zawrócić. Tak więc mamy tutaj z jednej strony pogoń za marzeniami a z drugiej dążenie do świata idealnego (utopia) gdzie wszyscy żyją w pokoju i w zgodzie z naturą. Niedawno oglądałem Gry Wojenne i ten film mi uświadomił że zagłada nuklearna przecież może nadejść w każdej chwili. W drodze do pracy, jedząc śniadanie, oglądając telewizję nagle pojawia się jasne światło i już nas nie ma. Nie muszą o tym mówić w wiadomościach, nie zdążysz nawet pożegnać rodziny czy przyjaciół. Wystraczy że nagle pokłóci się kilku idiotów u władzy, kilka przycisków i żegnaj wspaniała ludzka cywilizacjo:) Tak więc obsesja? a może życie w ciągłej świadomości tego jak jest naprawdę i chęć wyrwania się z tego strachu, nawet za cenę kompletnej porażki.

Jedyne co tu nie trzyma sie kupy to twoj brak umiejetnosci logicznego myslenia. Posłusze sie przykładem szkolnym, bo mam wrazenie, ze w twoim przypadku bedzie adekwatny: jesli jestes kiepskim uczniem i masz same pały, a raz jakimś cudem dostaniesz dostaniesz czworkę z klasówki, to nie oznacza automatycznie ze jestes dobrym uczniem.

użytkownik usunięty
sever

A 10 to wciąż za mało?
http://uk.ign.com/articles/2013/10/24/harrison-fords-top-10-films?page=1
Podkreślam jeszcze raz. Granie w komercji też wymaga talentu a bez Forda te produkcje nie byłyby z pewnością tak udane.

ocenił(a) film na 6
sever

Nicholson to był tylko przykład. Nie chodzi mi o jakiegoś konkretnego znanego freaka, tylko kogoś, kto miałby dyg do zagrania takiej postaci. Ford jest dla mnie nieprzekonujący, zwłaszcza, że brakło mu w paru scenach pewnej ekspresji. Próbował, ale wyszło dość drętwo.

gowniarz_wyniosly

Też miałam takie wrażenie. No i po co te okulary, które zawsze idealnie siedziały mu na nosie nawet w buszu?
Ale film fajny, nie pozbawiony sensu i refleksji, choć naiwny.

ocenił(a) film na 8
ellia2

Serio? Okulary Ci wadziły? Nie czaję tego... Naiwny? Też nie do końca. Chyba tylko w tym sensie, że on na dłuższą metę nie przewidywał konsekwencji swoich czynów i zawsze musiał mieć obok siebie jakiegoś anioła stróża, który by mu pomógł w ostateczności. Kolejne niepowodzenia tylko potęgowały w nim szaleństwo i parcie do życia po swojemu bez względu na cenę, jaką przyjdzie zapłacić i jemu, i jego rodzinie. Tu się zgodzę z pewną naiwnością Allie'go. No, ale czy nie można mieć marzeń i ich realizować? Niewielu ludzi jest na świecie, którzy mają odwagę żyć po swojemu, inaczej. A im się przecież udawało, i to całkiem nieźle, do pewnego momentu, aż tych trzech bandziorów naszło ich domostwo. Faktycznie zachowanie głównego bohatera było czasem dość dziwne i niewytłumaczalne, jak pisze założyciel posta, np.jak przez dżunglę szedł z tym lodem do jakiegoś dzikiego indiańskiego plemienia. Miał chyba zapędy na zostanie bogiem, guru, legendą, którą na ustach będą przekazywać sobie następne pokolenia w tej dziczy. A im bardziej prymitywny lud, tym szybciej to łyknie. Ale taka już domena ekscentryków, że lubią gwiazdorzyć, szukają sobie słuchaczy i mają tendencję do megalomanii. Szkoda tylko, że on widział tylko białe albo czarne. Za bardzo odleciał w kosmos i się zacietrzewił, a łebski facet to z niego był (w stogu siana, jak igły szukać takiego ;)). No, ale ok, chciał być robinsonem i żyć z dala od cywilizacji, pieniądza i dóbr materialnych. Czy to naiwne? Też nie do końca. Bardziej już wiara, że oderwiesz się od tego na zawsze i na dobre oraz wplątywanie w to innych osób, przede wszystkim swoich dzieci. To już trąca o tyranię i on z biegiem czasu stał się takim tyranem. Ostatecznie bez żony i dzieciaków nie miałby na tyle odwagi, by porywać się z motyką na słońce.

gowniarz_wyniosly

Nie zgadzam się. Ford bardzo pasował do tej roli.
Może po 10 latach zmieniłeś zdanie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones